1. Najstarsza forma transportu powietrznego
Balony na ogrzane powietrze mają na swoim koncie dość niezwykły rekord – są uznawane za pierwszą w pełni funkcjonalną technologię lotu w historii ludzkości. Choć dziś dominują samoloty i śmigłowce, nasza historia podboju przestworzy sięga aż 1783 roku.
To właśnie wtedy francuscy wynalazcy Joseph i Étienne Montgolfier stworzyli balon z jedwabiu i papieru, który unosił się dzięki gorącemu powietrzu wytwarzanemu przez spalanie połączenia wełny i słomy. Pierwszy pokaz odbył się na oczach króla Ludwika XVI i królowej Marii Antoniny w Wersalu. Niemałe wydarzenie. I na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem.
Balon wzniósł się na wysokość ok. 600 metrów i przeleciał ponad 1,5 km, udowadniając tym samym, że człowiek pewnego dnia faktycznie będzie w stanie podbić przestworza. Już dwa miesiące później odbył się pierwszy załogowy lot balonem, naznaczający zupełnie nową erę eksploracji.
Co ciekawe, balony nigdy nie były wykorzystywane na większą skalę do transportu. Były raczej solidną bazą; rewolucyjnym pomysłem, który otworzył drogę do większych osiągnięć. Praktycznie od samego początku chodziło tu o eksplorację, wyzwania i wyznaczanie nowych granic. Mimo to sztuka baloniarstwa cieszy się sporym zainteresowaniem, po dziś dzień pozostając symbolem ducha przygody.
Pamiętaj, z każdym lotem stajesz się częścią tej wyjątkowej i dumnej tradycji!
2. Technologia rodem z Chin
Choć to bracia Montgolfier uważani są za ojców współczesnego baloniarstwa, sama technologia wykorzystywania ogrzanego powietrza do latania ma dużo starszą, aż 1,500-letnią, historię.
Już w III wieku p.n.e. w Chinach, genialny strateg wojenny Zhuge Liang stworzył latające lampiony zwane Kongming. Źródłem ciepła i ogrzanego powietrza w tym przypadku była mała świeczka. To dzięki niej lampion mógł wzbić się w powietrze. Dowódcy wojsk przywiązywali do nich zaszyfrowane wiadomości, a lampiony przekazywały je dalej nad liniami frontu.
Z czasem przeszły z pola walki do tradycji – dziś posyła się tysiące takich lampionów w niebo podczas rozmaitych świąt w Chinach, Tajlandii czy na Tajwanie jako symbol nadziei, dobrobytu i pomyślności.
W pewnym sensie były one prototypami współczesnych balonów, co jest dowodem na to, że marzenie o lataniu towarzyszyło ludzkości od zawsze.
3. Miłość tragiczna
Jean-François Pilâtre de Rozier, znany francuski naukowiec, był pierwszym człowiekiem, który wzbił się w powietrze na pokładzie balonu.
21 listopada 1783 roku, wraz z Markizem d’Arlandes, odbył historyczny lot nad Paryżem. Niesamowicie ważne wydarzenie dla historii lotnictwa. Niestety, jego pasja do latania okazała się być brzemienna w skutkach dla samego zainteresowanego.
W 1785 roku podczas próby przelotu nad Kanałem La Manche w balonie hybrydowym (wykorzystującym gorące powietrze i wodór) doszło do eksplozji. Balon zapalił się i rozbił, a sam Rozier stał się pierwszą ofiarą katastrofy lotniczej w historii.
4. Z ręką w… koszyku
Nie każda uroczysta chwila to taki podniosły moment. W 1785 roku, Jean-Pierre Blanchard z Francji i amerykański lekarz John Jeffries jako pierwsi przelecieli balonem nad Kanałem La Manche. Imponujące osiągnięcie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że ostatni śmiałek, który podjął się takiej próby, przypłacił własnym życiem.
Ale ich lot niemal zakończył się katastrofą – i sporą niespodzianką na wysokości ponad 900 metrów…
Po starcie okazało się, że balon jest za ciężki i zaczyna gwałtownie opadać tuż nad lodowatymi wodami. Przerażeni śmiałkowie zaczęli wyrzucać wszystko: worki z piaskiem, przyrządy naukowe… A w końcu i swoje ubrania.
Gdy w końcu dotarli nad francuskie wybrzeże, dwaj piloci unosili się nad malowniczymi polami w samej bieliźnie. Dopięli jednak swego, lądując w okolicach Guînes, udowadniając tym samym, że długodystansowe podróże balonem są faktycznie możliwe – nawet jeśli musieli najeść się przy tym nieco wstydu!
5. Szampańskie lądowania – Tradycja wysokich lotów
W XVIII wieku piloci balonów borykali się z dość nietypowym problemem – bardzo rozzłoszczonymi rolnikami. Widok ogromnego, dymiącego balonu spadającego z nieba bardzo często mylono ze złowieszczym omenem bądź atakiem z góry. Część przerażonych rolników brało je za złe duchy i przystępowało do ataku, doszczętnie niszcząc Bogu ducha winne balony.
Jak więc zdobyć zaufanie przerażonych mieszkańców? Cóż, piloci z tamtych lat mieli na to swój sposób.
Zaczęli zabierać ze sobą butelki szampana. Po wylądowaniu w geście pojednania częstowali oni rolników, aby uspokoić ich skołatane nerwy, pokazać że nic im nie grozi i wspólnie uczcić udany lot.
Ta tradycja przetrwała ponad 200 lat. Dziś wiele komercyjnych lotów kończy się symbolicznym toastem, by podtrzymać ten piękny zwyczaj przy życiu. Niektórzy piloci recytują nawet klasyczną modlitwę pilotów:
(wersja oryginalna w języku angielskim)
„The winds have welcomed you with softness,
The sun has blessed you with its warm hands,
You have flown so high and so well,
That God has joined you in laughter
And set you gently back
Into the loving arms of Mother Earth.”
(wolny przekład na język polski)
„Wiatry przyjęły cię łagodnie,
Słońce otuliło ciepłymi dłońmi swymi,
Wzbiłeś się tak wysoko i tak pięknie,
Że Bóg się do ciebie uśmiechnął
I postawił cię łagodnie
W kochających ramionach Matki Ziemi.”
Tak więc następnym razem, wznosząc toast po lądowaniu, pamiętaj, że bierzesz właśnie udział w wielowiekowej tradycji – pełnej pokoju, radości i braterstwa!
Nie zapomnij o części pierwszej – ciekawostek o baloniarstwie i balonach nigdy za wiele!